Partyjny bełkot – felieton z cyklu „Okiem malkontenta”

0
1264

Partyjny bełkot

Bazgranie po ścianach ma swoją wieloletnią tradycję. Wyłączam z tego określenia dzieła sztuki (niektóre współczesne murale), malowidła z jaskini w Lascaux sprzed 15 tysięcy lat p.n.e., celowe „malunki” maskujące nieciekawy wygląd ścian wymagających renowacji i inne obrazki lub napisy o charakterze reklam. Najbardziej rozpowszechniona jest niestety działalność „domorosłych” artystów eksperymentujących najczęściej na świeżo wykończonych elewacjach. Nikt chyba nie ma wątpliwości, że takie akty wandalizmu należą do czynów karalnych, jednak intensywność poszukiwania sprawcy zależy od wielu czynników. Najważniejszym jest klasa obiektu. Bezklasowymi okazują się pomniki żołnierzy radzieckich, które przy obecnych tendencjach „odkłamywania historii” można nawet bezkarnie rozebrać.

Drugim z kolei czynnikiem jest treść. Gdyby przypadkiem godziła w dobre imię rządzących, zawierała hasła antypatriotyczne lub obrażała uczucia religijne to wybryk zostaje karany z całą surowością prawa. Jeżeli „nie dotyczy”, to nie ma tematu. Nikt się przecież nie przejmuje „zmasakrowanymi” wiatami autobusowymi, murami zapuszczonych obiektów, ścianami mostów i wiaduktów, gdzie głównie królują hasła sympatyków i przeciwników klubów piłkarskich. Nawet niecenzuralne określenia próbują przetrwać próbę czasu majacząc wyblakłą farbą.

Czasem, jeżeli mam możliwość zatrzymania się, to fotografuję co ciekawsze dzieła. Kiedyś na spływie kajakowym Drawą fotografowałem tekst widoczny od strony wody. Kolega wtedy powiedział: „Daj spokój, sfotografujesz to w przyszłym roku„. Wiadomo było, że napis przetrwa razem z mostem.

Czasem trafiają się treści pouczające. Był taki sobie niezdarny w formie, za to brzemienny w treści napis: „Co szkodzi, to uczy” na ścianie budynku niedaleko bramy kopalni Zofiówka. Bardzo wygodnie było mi tam parkować do czasu, kiedy zauważyłem, że robi się coraz ciaśniej, o czym wspomniałem koledze. Tam parkują ochroniarze z firmy wynajmującej sąsiedni budynek, wytłumaczył w celu jasnego zrozumienia. Kiedy po drugiej zmianie zastałem wszystkie cztery koła przebite, zmieniłem miejsce parkowania. Zaszkodziło i nauczyło.

Jeżeli okraszanie wiat autobusowych kibicowskimi tekstami nie stanowi problemu dla władz, to mogę tylko dziwić się twórcom, że nie sięgają po jakieś bardziej wartościowe treści. Wyobraźmy sobie, że pojawia się tam napis: „Pobożność jest niezwykle ważna, ale rozumu nie zastąpi” – ks. Józef Tischner. Jeżeli napis w stylu: „Ruch – Pany” nikomu nie przeszkadza, to może i ksiądz Tischner by się uchował. Niestety, wypisywanie farbą wszelakich prawd w takich miejscach nadal nosiłoby znamiona wandalizmu, dodatkowo z moralną szkodą dla cytowanego autora. Jednak poprzedzenie słów księdza notką – „Do rządzących”, zwróciłoby uwagę że pokazowe uczestnictwo we mszach „z okazji i ku czci …” oraz polityczne przemówienia z ambon z pobożnością nie mają niczego wspólnego. Czy z mądrością? Oczywiście, że tak, ale tylko tą skrajną, wyrafinowaną, polityczną, nastawioną wyłącznie na pozyskanie wyborcy spośród ludu Kurskiego.

Gdyby jednak lokalna społeczność koniecznie chciała odnowienia wiaty przystankowej, to powinna poczekać na „artystę”, który namaluje tam wizerunek Matki Boskiej w tęczowej aureoli. Tu jednak istnieje pewne niebezpieczeństwo. Zamiast oczekiwanej renowacji, mogliby się doczekać jej likwidacji. Posłużę się przykładem z rogowskiej parafii. Po moim fotoreportażu zamieszczonym w sieci dotyczącym ubikacji publicznych w gminie Gorzyce, nasza rogowska została „zaorana”. Taniej było przeciągnąć buldożerem zabytkowy obiekt, niż go wyremontować ku wygodzie odwiedzających sąsiedni komunalny cmentarz. Z przystankiem mogłoby skończyć się podobnie.

Inspiracją do powyższych rozważań był tekst Marcina Borciucha z 12 lutego na WP. Przytacza on aktualne zdarzenie z Poznania, gdzie na jednym z wiaduktów pojawił się napis: „Partyjny bełkot to nie informacje”. Moim zdaniem nieszkodliwy, bo zbyt ogólny (bez wyszczególnienia dotyczy każdej partii). Nie rozumiem zatem dlaczego tylko ta rządząca przyjęła to do siebie. O wiele rozsądniej byłoby sprawę „olać”, a odpowiednie służby (nie te od ścigania) tylko od porządkowania mogłyby spokojnie napis zamalować zastępując go wprawdzie oklepanym, ale jedynie słusznym: „Naród z Partią, Partia z Narodem”.

Problem był jednak inny. Dokładnie 40 lat temu w stanie wojennym w tym samym miejscu ktoś napisał: „Partyjny bełkot to nie informacja. W artykule oba zdjęcia (aktualne i sprzed 40 lat) umieszczono obok siebie. Z pobieżnej analizy wynikało, że elewacja była już odnawiana, a nowy napis różnił się tylko ostatnią literą. Jedno jest pewne – autor musiał korzystać ze starej fotografii. Tematem wiodącym jest tylko fakt, że historia zatoczyła koło, a sprawca również jest poszukiwany (oficjalnie za zniszczenie mienia, za co grozi od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności). 

Jan Psota