Propaganda i „patriotyzm” – z cyklu „Okiem malkontenta”

0
1720

Propaganda i „patriotyzm”

Właśnie podczas śniadania 1 maja wpadłem na program telewizyjny z obchodów tegoż święta. Wydawało mi się, że ten obraz już kiedyś oglądałem, jednak komentarz był zadziwiająco „dzisiejszy”. Było zbyt wcześnie (około godziny ósmej), żeby traktować te relacje jako bieżące.

Było patriotycznie, były wypowiedzi uczestników o rozwijającej się polskiej gospodarce, o podwyżkach dla wszystkich wypracowanych przez „Polską Miedź”, o Polsce rosnącej w siłę itd. Wszystko praktycznie mi pasowało do aktualnej sytuacji.

Ostatecznie okazało się, że to nie była jakaś manipulacja, tylko proste przedstawienie gierkowskiej „propagandy sukcesu”. Jakież to wszystko było aktualne! Kurski potrafi korzystać z dobrych wzorców.

Dobra zmiana nie tylko promuje propagandę sukcesu, ale również próbuje krzewić patriotyzm pod każdą postacią. Nasze społeczeństwo od kilku pokoleń nie mając z tym tematem styczności, zapomniało co to takiego. Stąd wyniki przypominają kawał z „tamtych lat”, kiedy to radziecki pracownik zakładów produkujących wózki dziecięce chciał taki zmontować dla dziecka z części wyniesionych z fabryki. Okazało się, że przy każdej próbie składania, zawsze wychodził „pulemiot” (karabin).

Okazuje się bowiem, że patriotyzm w pojęciu naszej młodzieży bazującej na propagowanych obecnie wzorcach w każdym przypadku objawia się nacjonalizmem. Hasła na transparentach, okrzyki, gesty, zachowania (wszystko to za przyzwoleniem władzy – do tego pod jej ochroną przed mającymi inne zdanie).

Z takich „części” wózka nie poskładasz, zawsze wyjdzie pulemiot.

Władza wie, że w tej kupie siła i tej kupy nie należy ruszać. To Ona właśnie stanowi poważną część elektoratu. Ona czuje, że ma swoje prawa a do tego może liczyć na łagodne traktowanie. Jest młodzieżą sprawną, wysportowaną, gotową na każde wyzwanie. Nie taką, jak ta koczująca w Sejmie która liczy również na pomoc finansową. Ta grupa niepełnosprawnych i ich opiekunów jednak nie ma siły przebicia, bo w naszym kraju niepełnosprawność tradycyjnie powinna być ukrywana. Takie traktowanie niepełnosprawnych za którymi tak się ostatnio ujmował Prezes, świadczy o niespotykanej skali hipokryzji rządzących. Niepełnosprawność nie wybiera. Teraz sam pod ochroną służb leży w szpitalu, bo „dostał dwie kule od generała i musi leczyć kolano”.

Jego „marszałkowie” za to robią w Sejmie (nieraz przy pomocy Straży Marszałkowskiej) co się im żywnie podoba – „Dał nam przykład …, jak zwyciężać mamy”. Nie ma znaczenia żaden regulamin – „My poza regulaminem – po nas nawet potop, bo my i tak będziemy wieczni (aż do śmierci). Potem już tylko historia wystawi nam rachunek, ale to będzie nam wisiało i powiewało”.

Do napisania powyższego tekstu zainspirowało mnie na wskroś „patriotyczne” wydarzenie w Skarżysku-Kamiennej (wprawdzie drobne na polską skalę), bo podobnych biegów na pamiątkę, ku pamięci, z okazji, dla uczczenia itp. było w Polsce bez liku. Dotyczyły daty uchwalenia „Konstytucji 3 maja”. Jednak ten bieg (moim zdaniem) był wyjątkowy, bo patriotyczny w rozumieniu organizatorów, uczestników i obserwatorów.

Cytuję informację o tekście regulaminu:

z uwagi na patriotyczny charakter imprezy nagradzani będą wyłącznie uczestnicy narodowości polskiej”.

Marokańczyk, który prawdopodobnie nawet nie wiedział (w tłumaczeniu organizatorów – nie czytał regulaminu) niestety – wygrał. Nie spodziewał się, że nagrody nie dostanie, bo jest „nietutejszy”. Ujawniono przy okazji jego brzydką przypadłość – parszywy sposób zarabiania na życie bieganiem. Dostał „szkołę” od państwa szanującego prawo!

Jednak odebranie pierwszej nagrody w wysokości bodajże 1100 zł przez drugiego w biegu Polaka (nie odmówił) jest dla mnie obrzydliwe. Odmawiając – zachowałby twarz, jednocześnie dając „w twarz” organizatorom. Za tysiaka nawet mając problemy ze związaniem końców warto było to zrobić.

Jan Psota