Mowa nienawiści – z cyklu „Okiem malkontenta”

7
1735

Mowa nienawiści

Czy musiało najpierw dojść do gdańskiej tragedii, żeby kolejny termin jak „mowa nienawiści” rozpoczął „karierę” medialną? Jest przecież terminem powszechnie znanym zwłaszcza w polityce, stąd wydawałoby się, że nie potrzebuje specjalnej definicji. Wskazane byłoby jednak sporządzenie stosownego spisu słówek, które wchodzą w skład wspomnianej mowy. Obawiam się jednak, że to mogłoby okazać się niemożliwe, bo praktycznie wszystkie słowa z języka polskiego (i nie tylko) odpowiednio użyte mogą wchodzić w jej skład. Tu fantazja kwalifikacyjna takiej mowy zależy tylko od urażonego i oczywiście sądów.

Weźmy przykładowo zwroty, które padły z mównicy sejmowej, z ław poselskich i wystąpień publicznych: „mordy zdradzieckie”, „ukryta opcja niemiecka”, „ludzie gorszego sortu”, „komuniści i złodzieje” … Te zwroty nie podlegają karze ani nawet potępieniu, chociaż ja kwalifikuję je do mowy nienawiści, a nawet czuję się urażony. Zaś „próba” wysłania posłanki Pawłowicz na Księżyc przez Jurka Owsiaka już karze podlega (sądowy wyrok). Zwrot „zabiliście mi brata” zaliczyłbym do pomówień, ale w tym przypadku też jest bezkarny.

Zbliżoną formą mowy nienawiści są groźby karalne, a to już cięższy „kaliber”. Jak sama nazwa wskazuje, powinny być karalne, ale … Właśnie tu może być problem z właściwą kwalifikacją czynu. Wielu z nas praktycznie dziennie w nerwowych chwilach obiecuje bliźniemu: „ja cię zabiję, ja cię utłukę, ja cię zastrzelę, itp.”. Jednak pisemne (nawet elektroniczne) udokumentowanie takiej groźby, to już inna sprawa. Właśnie przedwczoraj prezydent Wodzisławia otrzymał e-mailowo groźbę karalną w najczystszej postaci, co zgłosił do prokuratury i na policję. Przytaczam przerażający cytat z jego publikacji w sieci: „panie prezydencie mietku kieco (celowo z malej) ogladaj sie za siebie i dbaj o rodzine, bo niedlugo i twoja aorta zostanie przebita…”.

Powszechny hejt w komentarzach sieciowych właściwie już nie robi wrażenia. Tak wielu wyraża w sposób „anonimowy” swoje odczucia, opinie, poglądy, a może i stan psychiczny. Korzysta pełną gębą z tzw. wolności słowa. Oby tylko pozostało to sposobem na odreagowanie, a nie zamieniło w czyny.

Tzw. mowa nienawiści nie jest obca żadnej ze stron sceny politycznej. Jednak ostatnie kilka lat mocno ją rozpowszechniło. Można by rzec – stała się standardem. Próby odejścia od tego mogą być trudne, bo pokoleniowe. Jedną z nich mogłaby być inicjatywa prezydentów niektórych miast (Wrocław, Warszawa), którzy zaproponowali lekcje w szkołach pod nazwą „Stop mowie nienawiści”. Na początek temat byłby poruszany na lekcjach wychowawczych. Dobre i to – pomyślałem, chociaż efektów tej pracy już pewnie nie doczekam. Przeszedłbym nad tym do porządku dziennego, gdyby nie odzew Kai Godek – działaczki pro-life i fundacji Ordo Iuris. Uznała, że pod płaszczykiem walki z przemocą będą indoktrynowane dzieci w szkołach. Zaproponowała pisanie zwolnień z tych zajęć lub pozostawienie dzieci w domach. Ordo Iuris poszedł jeszcze dalej publikując na FB wzór oświadczenia dla rodziców, którzy nie chcą by dziecko uczestniczyło w takich lekcjach, zwłaszcza, że mają się odbywać na podstawie materiałów Kampanii Rady Europy „Bez nienawiści”. Moim zdaniem uzasadnienie kuriozalne. Ciekawe, ilu wiernych pójdzie za tym apelem? Statystyka byłaby nadzwyczaj interesująca.

„Mowa nienawiści” wg prezesa instytutu Ordo Iuris jest pojęciem niejasnym i nieprecyzyjnym, dlatego może być narzędziem cenzurowania niewygodnych poglądów. Uważa, że pod pozorem walki z nienawiścią próbuje się zgasić dyskusję o sprawach podstawowych. Wymienia tutaj tożsamość narodową, tożsamość małżeńską, rolę rodziny i rodziców w wychowaniu, rolę religii w życiu rodzin i wspólnoty narodowej. Ja bym dodał, że może nawet ujemnie wpłynąć na postawy patriotyczne narodowców i grup kibolskich wytrącając im z propagowanych haseł kontrowersyjne sformułowania.

Faktem jest, że to tragiczna śmierć prezydenta Gdańska spowodowała ogólnopolski ruch mający dać stop mowie nienawiści. Nie byłbym aż takim optymistą w zakresie skuteczności takich pobożnych życzeń. Odejście papieża Jana Pawła II również pogodziło środowiska kibolskie. Na długo? Już po kilku miesiącach znów się „prali”, a trzeba dodać, że papież swoim autorytetem obejmował absolutną większość społeczeństwa. W przypadku Adamowicza, chociaż głos wydaje się być donośniejszy, to trafia na wielu politycznych przeciwników, a to propagandowo „robi swoje”. Zasiewa ziarno niepewności wśród niezdecydowanych i utwierdza twardogłowych w przekonaniu o własnej nieomylności bez oglądania się na fakty.

Istny majstersztyk w unikaniu mowy nienawiści wykonał prezes ograniczając się do mowy gestu. Po prostu nie zdążył do sejmu na uczczenie minutą ciszy tragicznie zmarłego prezydenta. Odpuścili sobie przy okazji razem z marszałkiem i panią rzecznik wystąpienie Grzegorza Schetyny.

Spektakularnym przykładem przyzwolenia na gesty nienawiści było powieszenie przez ugrupowania narodowe portretów europosłów z PO na szubienicach pod pomnikiem Korfantego w listopadzie 2017. Wg policji nie było powodów do interwencji. Cóż w takim razie może pomóc jakakolwiek edukacja, skoro dziecko widzi rozbieżność „teorii” z niepotępionymi faktami?

Jednak postanowienie o umorzeniu śledztwa ws. wystawienia (opublikowania) na FB aktu zgonu politycznego Adamowicza i dziesięciu innych prezydentów miast przez Młodzież Wszechpolską w czerwcu ubiegłego roku nie rokuje poprawy sytuacji. Prokuratura Rejonowa w Gdańsku nie dopatrzyła się w tym działaniu gróźb uzasadniając umorzenie subiektywną, ale dozwoloną oceną polityków. Nazywanie ich „parszywą jedenastką” też widocznie było dozwolone.

Jan Psota

7 KOMENTARZE

    • Witaj w klubie malkontentów. Przedstaw swoje zdanie i podpisz się pod nim.
      Ukrywasz się pod „nickiem”, stąd trudno z Tobą merytorycznie dyskutować.
      Nazywanie faktów dyrdymałami zalicza Cię do znanego mi grona, bo tam
      (niestety) mam nawet swoich znajomych.

    • Wręcz przeciwnie. Ja bym z nim pogadał. On, jako wracający z Marsa powinien
      się jakoś zaadoptować. Jeśli nie, to zaproponowałbym mu tym razem polecieć
      na Księżyc. Chińczyki ostatnio wysłali tam jakiś ryż, czy fasolę. Zakiełkowały, ale padły.
      Może jemu się uda?

  1. Cieszy mnie, że czytasz moje artykuły i masz ochotę się wypowiadać.
    Zgadzam się z Twoim postem z 29 stycznia, że: – „Kraj odżył potym
    jak PIS objął władzę.”
    Moim zaś zdaniem – odżył, ale w wersji kabaretu Pietrzaka z lat siedemdziesiątych.
    To widać wszędzie. „Lelawość” (może są lepsze określenia) poprzedniego
    rządu są wynikiem tego, co mamy teraz. Schetyna – „gwóźdź do trumny PO”
    zniszczył całą OPOZYCJĘ. Ty masz przynajmniej na kogo głosować,
    a ja jestem w przysłowiowej „dupie”.
    Tu masz mój plus!