Szczepionka albo prawo wyboru… – z cyklu „Okiem malkontenta”

0
1213

Okiem malkontenta

Szczepionka albo prawo wyboru …

Z przyjemnością obejrzałem w TV Koncert Noworoczny z Wiednia. W tym roku po raz pierwszy przy pustej sali Filharmonii Wiedeńskiej. Brak bezpośrednich słuchaczy z pewnością ujemnie wpłynął na dochód, jednak nie ujął splendoru i nie obniżył rangi tego wydarzenia. Operator kamery miał tym samym więcej czasu i okazji na skupienie uwagi na muzykach, instrumentach i zawsze udekorowanej olbrzymią ilości świeżych kwiatów Złotej Sali.

Chyba tylko dla niesmacznego żartu można sobie wyobrazić podczas tego koncertu salę wypełnioną słuchaczami w różnokolorowych maseczkach założonych nieraz byle jak (pod nosem, pod brodą), w przyłbicach, a nawet w imię konstytucyjnych wolności – bez.

Ze zgrozą pomyślałem, że u nas biorąc pod uwagę nieskoordynowane ruchy władz i radosną twórczość szefa telewizji, zorganizowanie takiego koncertu w dobie pandemii mogłoby podobnie wyglądać. Wprawdzie nie sposób tu przyrównywać wydarzeń z Ostródy (nie ten poziom) sprzed kilkunastu godzin poprzedzających Koncert Noworoczny nazywanych szumnie „Sylwestrem Marzeń TVP”. Nie wiem, „po kiego …” się uparli, że Zenek musi mieć tam bawiąca się publiczność, którą trudno było „zgonić” w tak krótkim czasie? Trzeba było w tym celu na kolanie zmodyfikować rozporządzenia rządowe dotyczące imprez masowych i ściągnąć publikę. Pierwsze proste jak drut – to od lat chleb powszedni rządu PiS. Drugie kosztowniejsze, za to znane od wieków – wynająć statystów. Dwie stówy na głowę, a kiedy brakowało chętnych zaproponowano 500. System sprawdzony od zwycięskich wyborów – „pińcet +” zawsze działa. W „Winnicy Pańskiej” cena się nie zmieniała. Tam podobno z tego powodu szemrali, a tu się bawili. Jest postęp!

Kolejne 2 miliardy z pieniędzy podatnika na działalność propagandową dla TVP wystarczy z nawiązką na cały rok „rozpusty” razem z drobnymi kosztami na „Sylwestra Marzeń”. Bawiący się tam uzbrojeni w plastikowe przyłbice nie zachowywali wymaganego dystansu (w tańcu raczej trudno). Media nie podają, czy byli przebadani. Policja nie interweniowała. Najbardziej mnie dziwi, że TVP doliczyła się 8 milionów widzów. Jak oni to robią?

Wracając jeszcze do bezpieczeństwa bawiących się na wspomnianej imprezie, to należy założyć na bank, że nie byli również zaszczepieni (wymagany zakres wiekowy był od 18 do 35 lat). Należeli tym samym do grupy kwalifikowanej do szczepienia w ostatniej kolejności.

Cały temat szczepi jest bardzo kontrowersyjny i skomplikowany. Obawiam się, że rozpoczynający się właśnie rok przejdzie do historii jako rok największego bałaganu związanego z tą akcją. W przygotowaniu podłoża pod ten bałagan z pewnością odpowiedzialnych jest wiele czynników wzajemnie się zazębiających. Kolejność wyliczania niektórych wcale nie oznacza kolejności ich wagi. Kiedy nas szczepiono w połowie ubiegłego wieku, to możliwość odmowy szczepienia dziecka praktycznie nie istniała. To było normalne. Kto teraz pamięta, że wytępiono praktycznie w ten sposób wiele zakaźnych chorób odwirusowych? Aktualnie wolność i konstytucyjne prawa, na które powołują się antyszczepionkowcy wraz z pseudowiedzą czerpaną wielokrotnie z internetu mogą stanowić poważny problem w pełnym opanowaniu nie tylko tej epidemii. Najbardziej może dziwić, że ludzie (moi rówieśnicy) kiedyś zaszczepieni w celu nabycia odporności na śmiertelne choroby jeszcze grasujące w tamtych (naszych) czasach, teraz stają się zadeklarowanymi antyszczepionkowcami. Daj im Boże zdrowie, bo wirus nie folguje.

Nieco szkody narobił nasz prezydent (wtedy kandydat), który w celu przyciągnięcia elektoratu niezdecydowanego w zakresie szczepień oficjalnie zadeklarował, że on się nie szczepi na grypę (nie, bo nie). Później podobno załapał się na covida, przeszedł go z marszu i spektakularnie jako ozdrowieniec oddał przed kamerami krew na osocze. Piękny gest, nawet gdyby krew była czysta od wygenerowanych przeciwciał. Kiedy szczepionka już się pojawiła, żeby jakoś wybrnąć z deklarowanego wstrętu do igły, wspomniał że się zaszczepi chociaż wolałby przekazać szczepionkę bardziej potrzebującym. Ostatnio zmodyfikował i tę informację przesuwając swój termin na koniec szczepień.

Jeszcze lepszym agitatorem antyszczepionkowym okazał się sekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych Janusz Kowalski. Powołując się na uszanowanie prawa do wolności człowieka zaznaczył, że zgodnie z jego wiedzą i intencją nie będzie się szczepił i też nikogo nie będzie namawiał. Media przy okazji poinformowały, że test na covida miał z wynikiem pozytywnym. Zatem obydwaj z prezydentem przeszli chorobę bezobjawowo albo bezproblemowo. Bardzo rzadkie przypadki, ale w rządzie bywają normalne i powszechne. Mając więcej takich cudownych ozdrowieńców, premier zaoszczędzi na szczepionkach.

Praktycznie akcja szczepień grupy „zero” ledwo się rozpoczęła, a tu już afera i to z byłym premierem Leszkiem Millerem. Był wprawdzie w grupie 18 „celebrytów”, ale to właśnie On został twarzą tego „przekrętu”. Na razie minister zdrowia będzie wyjaśniał, jakim prawem bezprawnie go zaszczepiono. Sprawa pewnie przemknęłaby bez echa, ale Miller pochwalił się tym faktem w mediach społecznościowych. Dziwię się, że minister kontrolę w tym zakresie zapowiedział dopiero na 4 stycznia. Jego niefrasobliwość w tym temacie jest warta dymisji! Czy nie wziął pod uwagę, że do tego czasu winni mogą zafałszować dokumentację? Od razu należało postawić na nogi ABW, zabezpieczyć komputery i aresztować odpowiedzialny personel. Według ministra zdrowia złamane zostały zasady podawania szczepionek. Na razie nie wiadomo, czy to po znajomości, czy z powodu ratowania dawki przed zepsuciem, kiedy nie było chętnych. Wtedy według rozporządzenia zaszczepieni mogą być członkowie rodzin osób z grupy „zero” lub osoby przebywające w szpitalu. Może premier właśnie wtedy przebywał w szpitalu? Może przepis jest nieścisły? Pojęcie przebywania w szpitalu może być różnie interpretowane, a on to wykorzystał? Zdaniem niektórych internautów lepiej byłoby zmarnować szczepionkę, niż zaszczepić komunistę. Dogódź tu ludziom. Jeden pcha się pod igłę dla ratowania życia, a drugi spod niej ucieka za. Taki uciekający zamiast krzyczeć: „szczepić komunistów i złodziei” nadaje, że to oni właśnie zaszczepili się poza kolejnością. Gdzie tu logika?

Powołujący się na wolność i prawo wyboru mogą mieć jeszcze inny poważny orzech do zgryzienia. Przykładowo minister Błaszczak zagroził żołnierzom zachęcając ich do dobrowolnych szczepień, że ich droga do kariery wojskowej może być utrudniona przez unikanie igły. Ja bym tu chciał zwrócić uwagę na inny aspekt zagadnienia. Co to będzie, jeżeli wróg stanie u bram, a połowa wojska jest niezdolna do walki z powodu wirusa? Może lepszym sposobem zachęty byłaby groźba wysłania na front wschodni? Jednak bliskowschodni jest bardziej realny. Tam Amerykanie zawsze coś „zmajstrują”, a my jak zwykle będziemy ich wspierać. Jednak taka wysyłka wymagałaby absolutnych szczepień poza kolejnością! 

Zaś cywilna strona problemu też może okazać się równie uciążliwa. Weźmy przykładowo jakiegoś obcego przewoźnika lotniczego, z którego usług będziemy chcieli skorzystać w okresie wakacyjnym. Nie zasłonimy się naszymi prawami konstytucyjnymi, jeżeli przez przypadek poprosi o okazanie dowodu szczepienia. W aktualnej sytuacji politycznej już teraz trudno dopominać się o te prawa, co już widać na ulicach. Siły porządkowe działają wedle rozkazu lub „po uważaniu”.

Życzę wszystkim czytającym ten tekst, żeby te „katastroficzne” wizje które wysnułem nigdy się nie uaktualniły!

Jan Psota